EN

27.03.2006 Wersja do druku

Za co dostał Pan nagrodę w Edynburgu?

Szanowny Panie Profesorze! To bardzo ładnie, że czuwa Pan na Uczelni Teatralnej, aby studenci reżyserii niczego nie dopisywali klasykom. Ale czy sam jako reżyser przestrzega Pan tej zasady? - Jerzemu Stuhrowi odpowiada Roman Pawłowski.

Weźmy na próbę Pańską słynną inscenizację "Makbeta" z Teatru Ludowego, która zdobyła Fringe First na festiwalu w Edynburgu w 1996 roku. W Pańskiej interpretacji Hekate zjeżdża na alpinistycznej linie, Wiedźmy ukrywają się w koszu zawieszonym nad sceną, a Las Birnamski zrobiony jest z trzciny i słomy. Biorę do ręki "Makbeta" w przekładzie Stanisława Barańczaka, szukam, gdzież ta lina? Nie ma. Mowa jest o chmurze. A może lina umknęła tłumaczowi? Zaglądam do przekładu Macieja Słomczyńskiego. Hekate jest, ale nie na linie. Akt IV, scena I: "Wchodzi Hekate". Kosza i słomy podobnie jak u Barańczaka - ani śladu. Z lasu Birnam żołnierze Malkolma biorą nie słomę, lecz gałęzie. A może to wyjątek? Nie, pamiętam nie mniej słynną inscenizację "Poskromienia złośnicy" w Pańskiej reżyserii, w której Petruchio przychodzi na ślub z Kasią w stroju punka, z łańcuchami na piersi i irokezem na głowie. Szekspirowi to się nie śniło. Panie Profesor

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Odpowiedż autora

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 72/25/26-03-2006

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

27.03.2006