Kiedy kurtyna idzie w górę, mamy przed sobą siedzących na wprost nas na scenie fryzjerów. Najpierw Charlie'go, a jest nim Daniel Olbrychski, który strzyże Harry'go - Jerzego Radziwiłowicza, potem kolega fryzjer goli kolegę. A wszystko rozgrywa się przed ogromnym lustrem, którym jest dla nich okno sceny. Z rozmów, jakie ze sobą wiodą, wynika, że obaj panowie są od dwudziestu lat parą. I każdy ma jakiś problem. Dla Charliego sprawą najważniejszą jest czekający go proces o obrazę moralności oraz spotkanie z niewidzianą od niemowlęcia córką, a dla Harry'ego - wciąż dramatycznie powiększająca się łysina. A łysy fryzjer - to, jak powiada Charlie, ktoś taki jak kulawy tancerz. Pochodząca z 1969 sztuka Charlesa Dyera "Schody", której warszawską realizację sceniczną sprowadziła na gościnne występy do Poznania w Teatrze Muzycznym Agencja Danuty Mrugalskiej, przed laty robiła furorę na bardzo wielu komercyjnych scenach; to przede wszystkim ze względ
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski - Poznań nr 84