EN

15.07.2006 Wersja do druku

Z wojny na Brave Festiwal

- Bywało, że pracowałem w skrajnie niebezpiecznych sytuacjach, nawet pod lufą wycelowanej we mnie broni. Operator nie może się bać, żeby dobrze robić swoją robotę. Strach przyszedł nagle. W Kosowie. Skończyłem właśnie 50 lat i szliśmy na linię frontu z serbskimi przewodnikami. Albańscy snajperzy grzali w nas ostro, słychać było tylko świst kul. Wtedy pojąłem, że już nie dam rady, muszę się wycofać - opowiada operator Jacek Petrycki, uczestnik warsztatów wrocławskiego Brave Festiwalu.

Nadszedł ostatni dzień festiwalu Brave Festival- przeciw wypędzeniom z kultury. Kończą się spektakle, koncerty, kończy się także przegląd filmów dokumentalnych. Rozmowa z Jackiem Petryckim [na zdjęciu] Magda Podsiadły: Dlaczego nazwał Pan swoje warsztaty "Udajemy film"? Jacek Petrycki: Bo to zabawa w film, jestem na tyle niepoważnym człowiekiem, że nie będę udawał, że mogę nauczyć kręcenia filmu. Chciałem, by poznali mój styl pracy. Nie znoszę kamery wideo. Robię wszystko, by zepsuć idealny cyfrowy obraz. Uczynić go prawdziwie filmowym. I tak poprowadziłem uczestników warsztatów. Ponieważ większość z nich należy do płci pięknej, poprosiłem, by panie przyniosły stare rajstopy. I to był pierwszy krok do rujnowania obrazu. Nałożyliśmy rajstopy na obiektyw i zmiękczyliśmy, pogłębiliśmy obraz, by nie był taki plastikowy. W Pana dokumentach ludzie przed kamerą mówią o najboleśniejszych dla siebie sprawach, odkrywają się

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rozmowa z operatorem Jackiem Petryckim

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 164

Autor:

Magda Podsiadły

Data:

15.07.2006