Już na pierwszą wieść, że Józef {#os#5112}Szajna{/#} na inaugurację swego warszawskiego teatru wybrał utwory S.I. Witkiewicza - nabrałem podejrzeń. Nie bardzo potrafiłem sobie wyobrazić Witkacego granego w rurach od piecyków na głowach aktorów i w bandażach. Z tych przeczuć tylko bandaże się nie sprawdziły. W przedstawieniu "Witkacy" w Teatrze Studio Józef Szajna wystawił katalog swych pomysłów plastycznych, w większości pozbieranych z dotychczasowych prac teatralnych i wystaw artysty. Do tego pokazu Witkacy posłużył jedynie jako pretekst. Z rur od piecyków dobiegają co prawda jakieś słowa, ale podejrzewam, że zupełnie obojętne, jakie. Wyobraźnia Szajny w żadnym punkcie nie zetknęła się ze sceniczną wyobraźnią Witkiewicza. Mało tego. Szajna całkowicie zaprzeczył teatralnej koncepcji Witkacego i skutecznie wyrugował "jakość poetycką" z widowiska pt. "Witkacy". Na zabawny paradoks wyglądają w tym
Tytuł oryginalny
Z termostatem
Źródło:
Materiał nadesłany
Literatura Nr 12