Na scenie porozsypywane są prawdziwe kamienie. Z lewej strony stoi plebania. Przez otwarte okno widać wiszący na ścianie obraz Matki Boskiej. Nad plebanią rozsiadł się kościół. Jego fronton wygląda jak żywy. W tle majaczy stos przygotowany do całopalnej ofiary. Klątwa i zdrada. "Klątwa" Wyspiańskiego na scenie i Jerzy Zdrada w loży, obok Józefy Hennelowej... Na widowni pojawiło się wiele znakomitości, ponieważ na premierach ciągle jeszcze się bywa. Ale z foteli wybitych czerwonym suknem od początku spektaklu wieje chłodem. Zawsze mnie dziwi skąd publiczność wie, kiedy może kredytować artystów, a kiedy nie. Zdarza się - choć niezwykle rzadko - że jest podniecona jeszcze przed podniesieniem kurtyny. I co ciekawe: właściwie nigdy nie myli się. Pojedynczy widz tak! Sala nie! Wsłuchuję się więc w mało przyjazną ciszę, która towarzyszy "Klątwie" i zastanawiam dlaczego Jerzy Goliński wybrał akurat ten dramat. Młoda krzyczy na gromadę. Grom
Tytuł oryginalny
Z teatru: "Klątwa"
Źródło:
Materiał nadesłany
"Echo Krakowa" nr 244