TEATR ROZMAITOSCI: "Marta". Sztuka w 8-ch aktach p. Kazimierza Dunin-Markiewicza
Był na premjerze "Marty" młody poeta, którego irytowały oklaski, irytowała elektryczna cisza skupienia dramatyczne. - Co mnie to wszystko obchodzi? - wycedził wreszcie przez zęby. - To tak, jakby ktoś odwalił frontową ścianę czyjegoś mieszkania i odsłonił gawiedzi wnętrze, przesycone zgnilizną, kołtuńską, skandalem rodzinnym. czy w tym rodzaju. I powtórzył: - Co mnie to wszystko obchodzi?! A nie był to kawiarniany kabotyn, który zawsze gwiżdże, gdy "ulica" klaszcze, i w ten sposób markuje swoją olimpijskość, lecz naprawdę szczery poeta. A taki często nudzi się z premjerach, padając ofiarą znanego od dawna nieporozumienia między literaturą a sceną, między marzeniem o teatrze, który byłby wyłącznym sługą wielkiej poezji, a teatrem, który chce mieć własną "teatralność", własną autonomię w sztuce i własne, niezależnie od wielkiej poezji, przywileje. Ten rodzaj poetów mówi nawet z lodową obojętnością o Molierze, a wprost z