Zanim zdołaliśmy uchwycić wątłą nitkę akcji, co trwało przez dwie odsłony, t.j. dobre półtorej godziny, byliśmy całkowicie ogarnięci i oszołomieni czadem tego wrzącego źródła życia, jakiem jest kukułcze gniazdo wielkiego kompozytora Sangera. Zasługą Węgierki jest fakt, że słabość sztuki: supremacja środowiska nad akcją stała się jej siłą. Twórcza reżyserja nietylko puściła w ruch żywe kukiełki czarodziejskiego tyrolskiego domku, w którym miłość i sztuka plenią się, jak szalej, ale tchnęła w nie magję rzeczywistości, rozchyliła każdą duszę jak kwiat, ukazując jej wnętrze, zapłodnione złotym pyłkiem poezji. Dziwne zaiste rzeczy dzieją się w tej tyrolskiej chacie, huczącej jak ul głosami i śpiewem młodych kobiet i podlotków, córek wielkiego, ale zapoznanego kompozytora Sangera. Mleczmy brat bohaterów Przybyszewskiego, kolejny mąż jedenastu żon, (legalnych i nielegalnych) pań z towarzystwa, z ludu i z arystokratycz
Tytuł oryginalny
Z teatrów M. Kennedy i B Dean: Tessa w teatrze Nowym
Źródło:
Materiał nadesłany
"Bluszcz" nr 16