- Można się stosunkowo łatwo wybić, jeśli ma się predyspozycje i trochę nieodzownego w tym fachu szczęścia. Ale utrzymać się na poziomie przez lata jest bardzo trudno - mówi MARIAN OPANIA, aktor Teatru Ateneum w Warszawie.
Marek Pałka: - Wiem, że dość często bywa Pan na Śląsku i podobno lubi Pan tutaj przyjeżdżać? - Śląsk jest mi rzeczywiście bardzo bliski. Urodziłem się co prawda w Puławach, w województwie lubelskim. Moim bratem jest Wojciech Opania, profesor na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Zakochał się on ongiś w pewnej polonistce z Gliwic, Basi, i osiadł tutaj. I stąd ja również jestem po trosze Ślązakiem, bo bywam u nich tak często, jak tylko czas mi na to pozwala. Lubię Śląsk i ludzi tu mieszkających - z ich gwarą i ich systemem wartości. Tak więc Ślązakiem jestem z serca. Ale i zawodowo, bo przecież u Kazia Kutza grałem górnika w "Perle w koronie"... Kiedyś zresztą byłem wzięty za rodowitego Ślązaka. W filmie Janusza Majewskiego "Zaklęte rewiry" podkładałem głos pod aktora czeskiego, który grał Polaka pochodzenia niemieckiego. I kiedy pracowałem podczas postsynchronów mówiłem z charakterystycznym akcentem. W pewn