[brak daty] KASPER: Drodzy przyjaciele, od pierwszego i jedynego dotąd, niestety, spotkania upłynęło sporo czasu. Wybaczcie tedy, że wyjdę nieco "na proscenium" i zwrócę się do publiczności (czytającej), aby przypomnieć, że kiedyś, u schyłku lata, spotkaliśmy się nad Wisłą i rozmawialiśmy o uwspółcześnianiu Szekspira na przykładzie aktualnych wówczas przedstawień warszawskich. MELCHIOR: Dziś znowu znaleźliśmy się nad Wisłą, tylko że nie u podnóża miejsca gdzie stał warszawski Zamek Królewski, lecz u stóp majestatycznego Wawelu. Cieszy mnie, że królewskość miejsca jest zachowana; przeraża - ten diabelny wiatr od rzeki. Może schronimy się do Smoczej Jamy? BALTAZAR: Czy macie ze sobą świeczki? A po drugie, byłe mieszkanie głupiego potwora nie wydaje mi się miejscem dla nas stosownym. KASPER: Panowie, wiatr jednak przycicha i wschodzi księżyc, przystąpmy zatem do rzeczy. Mamy w świeżej pamięci przedstawienie Eurypidesowej
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 11
Data:
04.02.1960