"Plac Bohaterów" Thomasa Bernharda w reż. Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Agata Tomasiewicz na blogu nurtujacy.pl.
Minęło już kilka lat od czasu, kiedy kamień rozbił szybę w finale litewskiej realizacji Krystiana Lupy. Z reguły unikam przeprowadzania takich analogii. "Plac Bohaterów" z Litewskiego Narodowego Teatru Dramatycznego, jakkolwiek wybitny, nie powinien stanowić wiążącego punktu odniesienia względem następnych realizacji tego dramatu; każde widowisko traktuję jako zjawisko osobne, wymagające własnej interpretacji, skrupulatnego pochylenia się nad jego strukturą. Ale Lupowy kamień to - nomen omen - również kamień węgielny dla dalszych wystawień "Placu Bohaterów" w Polsce, więc warto o nim wspomnieć - choćby po to, by postawić zdecydowaną krechę między wileńską, polityczno-metafizyczną optyką a spektaklem Grzegorza Wiśniewskiego. "Plac Bohaterów" jest krnąbrnym dzieckiem współpracy Thomasa Bernharda z Clausem Peymannem - jedynym reżyserem, któremu kontrowersyjny autor był w stanie zaufać. Sztuka została zamówiona na stulecie funkcjonowan