"Życie" w reż. Pawła Aignera w Teatrze Powszechnym. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Trup, tramwaj, komora, welon, Jezus - wszystko wstrząśnięte, niezmieszane - okraszone... pierdnięciem, by w finale okazało się, że mamy papieską kremówkę. "Życie" - sztuka Jarosława Jakubowskiego - balansuje na granicy codziennej zwyczajności, podszytej niewyszukanymi absurdami. Skecz goni skecz, a każdy usiłuje być przewrotnie zabawny albo ironicznie niepoprawny. Wszystkie składają się na przypadki, jakich w życiu po życiu doświadczył Trup (Janusz German). Spotka mamę, tatę - clowna grającego na saksofonie, panienkę do wzięcia niepanującą nad fizjologią, żonę, a nawet Presleya. Każda z postaci to impuls, by spojrzeć na życie. Autor wychodzi z założenia, że Trupowi wszystko wolno, bo co gorszego może go jeszcze spotkać. Obnaża pozy i permanentne udawanie, poczynając od miłości i wiary. Oddaje "cześć" fetyszom, za symbol biorąc telefon. Już w pierwszym słowie Trup mówi: "Podobno Irlandczycy chowają swoich bliskich z komórkami. W raz