Prawie trzy lata temu wyjechał Pan z Krakowa rozgoryczony decyzją lokalnych władz, które odmówiły Panu dyrekcji Teatru im. Juliusza Słowackiego, i podjął pracę w Łodzi. Jak silna była Pańska motywacja do zaczynania wszystkiego od początku w nowym miejscu? Dlaczego warto było wtedy iść do Teatru Nowego? Impuls do działania płynął ze strony grupy absolwentów PWST, moich byłych studentów, którzy ku mojej rozpaczy nigdzie nie zostali zaangażowani. Nie chciałem żeby - jak kilka innych roczników - przepadli gdzieś w Polsce, po przypadkowo wybranych teatrach. Chciałem z nimi pracować i to zadecydowało o moim wyjeździe do Łodzi. Wziąłem ze sobą jedenastu młodych aktorów z Krakowa, także tych z nieco starszych roczników, którzy byli w podobnym stanie ducha, co tamta grupa. Byłem przerażony awanturą o Teatr im. Słowackiego. Nagle zobaczyłem, że to, co robi lokalna władza, polega na nieliczeniu się ze zdaniem większości zespoł
Tytuł oryginalny
...z polskiego na "nasze" - rozmowa z Mikołajem Grabowskim
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskalia