"Podróż zimowa" w reż. Mai Kleczewskiej Teatru Polskiego w Bydgoszczy i Teatru Powszechnego w Łodzi. Pisze Paweł Schreiber w serwisie Teatr dla Was.
Na scenie - schludna, budząca zaufanie kobieta ze starannie zaczesanymi siwymi włosami. Porządna austriacka gospodyni domowa. Ma przed sobą solidnie wyglądającą sokowirówkę. Sok będzie przygotowywać z ładnych, dojrzałych owoców, które ułożyła sobie na talerzu. Pomarańcze i banany - na pewno wyjdzie coś pysznego. Kobieta opowiada widowni o austriackich (i pewnie nie tylko piwnicach). Są niezwykle pojemne. Mieszczą się w nich nawet ludzie. Zwłaszcza tacy, o których chciałoby się zapomnieć, bo w porządnym, schludnym świecie trudno o nich myśleć i mówić. Ale ludzie z piwnic mają to do siebie, że ciągnie ich do wyjścia na zewnątrz. A kiedy wychodzą, dość trudno sobie z nimi poradzić. Sokowirówka wycisnęła już owoce i zamilkła. Kobieta wyjmuje spod blatu barku ostatni składnik - urnę pogrzebową. Wsypuje popiół do soku i pije. To jedna z pierwszych scen "Podróży zimowej" według tekstu Elfriede Jelinek, najnowszego spektaklu Mai Klecze