EN

28.10.2005 Wersja do druku

Z Pinterem we Włoszech

JERZY STUHR o swojej pracy z tegorocznym laureatem literackiego Nobla: PINTER potrafił jednego dnia ustawić dwadzieścia pięć minut spektaklu i kazał nam to powtarzać - by uzyskać napięcie. Aktor jest bardziej napięty, gdy musi powtórzyć długą sekwencję niż mały fragment. I to napięcie zostaje w spektaklu.

Joanna Targoń: W 1997 roku Harold Pinter wyreżyserował we Włoszech własną sztukę "Z prochu powstałeś". Jak doszło do tego, że to Pan zagrał w nim główną rolę męską? Jerzy Stuhr: Pinter jest we Włoszech bardzo popularny, nie ma porównania z Polską. Teraz przy okazji Nobla czytałem, że grana jest u nas tylko jedna jego sztuka. Gdy pracowałem nad "Z prochu powstałeś", ktoś mnie zapytał: To on jeszcze żyje? Ludziom się wydaje, że to martwy klasyk... Do wyreżyserowania tej sztuki we Włoszech namówił Pintera prywatny producent. Pinter wybierał obsadę. Adrianę Asti znał, grała u Viscontiego w "Dawnych czasach" w latach 70. Nie chciał natomiast włoskiego aktora. Prapremierę w Londynie grał Stephen Rea, Pinter był przyzwyczajony do innego rodzaju aktorstwa niż we Włoszech. Spektakl miał mieć premierę na międzynarodowym festiwalu w Palermo, a potem czekało nas dziewięciomiesięczne tournée po całych Włoszech. Szukano więc desperack

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 252

Autor:

Joanna Targoń

Data:

28.10.2005

Wątki tematyczne