Dwuwymiarowy teatr z taśmy wideo, wtłoczony w ramy szklanego ekranu i zminiaturyzowany do jego rozmiarów nie zastąpi prawdziwemu teatromanowi teatru żywoplanowego, w którym publiczność ma bezpośredni kontakt z aktorami i gdzie sceniczne dzianie się jest równoczesne z odbiorem, wolnym od dyktanda reżysera - w telewizji decydującego, na co i na kogo w danym momencie spektaklu widz będzie patrzeć. Pod pewnymi jednak względami Teatr TV góruje nad teatrem żywego planu. Po pierwsze: wszyscy widzowie siedzą na jego przedstawieniach w pierwszym rzędzie, dzięki czemu lepiej, wyraźniej słyszą i widzą wykonawców, a oglądając w zbliżeniu ich twarze, mogą wychwytywać najdrobniejsze nawet niuanse ich gry środkami mimicznymi - niedostrzegalne z dalszych miejsc widowni zmarszczenie brwi, drgnienie ust, wyraz oczu. Drugim atutem Teatru Telewizji jest możliwość błyskawicznych, wielokrotnych zmian akcji, wychodzenia z nią w plener, wykorzystywania naturalnych wnętrz.
Tytuł oryginalny
Z pierwszego rzędu widowni
Źródło:
Materiał nadesłany
Nowa Trybuna Opolska nr 48