- Założyłem szkołę wokalno-aktorską, by pomóc wszystkim młodym, utalentowanym ludziom na Podkarpaciu rozwinąć "skrzydła". Wypuściłem przez te lata już ponad 20 absolwentów, którzy śpiewają w różnych teatrach operowych w Polsce oraz za granicą - mówi MAREK WIATR, śpiewak, dyrektor Szkoły Wokalno-Aktorskiej w Krośnie.
Z Markiem Wiatrem - artystą, śpiewakiem, malarzem, grafikiem, koneserem dzieł sztuki, rozmawia Małgorzata Pabis. Pochodzi Pan z rodziny, w której patriotyzm i kultura nie były obce... - Cała moja rodzina to jest rodzina lekarzy. Od prapradziadka po ojca. Mój pradziadek Feliks Tokarski leczył Marię Konopnicką, która przyjechała do pobliskiego Żarnowca, a dziadek Zygmunt Tokarski przyjaźnił się z Zofią Mickiewiczową, córką Marii Konopnickiej. Ja wyrastałem w domu, w którym w zasadzie były tradycje lekarskie i nic nie wskazywało na to, że ja będę miał zainteresowania artystyczne. Wszystko jednak zaczęło się od tego, że mój dziadek Zygmunt, pionier medycyny przemysłowej na Podkarpaciu, człowiek o szerokich horyzontach, zanim rozpoczął studia na Collegium Medicum na wydziale lekarskim w Krakowie uczył się gry na fortepianie u profesora Sztompki, który namawiał go usilnie, żeby nie szedł na medycynę, ale żeby się poświęcił pianistyce. Jed