Jak powszechnie wiadomo, zdanie "rozmiar ma znaczenie" jest zdaniem dyskwalifikującym i upychającym piszącego je człowieka w ciemnych piwnicach umysłowej indolencji; nie zawaham się go jednak użyć, bo pierwszy Amerykanin, którego pokochałam szczerą miłością, rozmiarem właśnie zwabił mnie do siebie - pisze Anna Wakulik.
Pomyślicie Państwo, że to jakaś bzdura z czasopisma o stylowym opakowywaniu piersi i kupowaniu toreb z filcu, między którymi to podstawowymi treściami znajduje się kącik porad seksuologicznych. Otóż nie - chciałabym powiedzieć o rozmiarze sztuki "Anioły w Ameryce" Tonego Kushnera. Bo to właśnie to - wielkość, napuchnięcie, rozwidlanie się i zazębianie wątków - jest czymś, za czym każdy piszący, jeśli nawet zaczynał od sztuki kameralnej, na, powiedzmy, sześć osób, a potem litościwie zmniejszał obsadę na osoby trzy, dwie, w końcu decydując się na budżetowy monodram - tęskni. Barok słów nie jest tu bezpodstawnie barokowy, barok wątków - czytelny, poplątane relacje między tabunem postaci - jasne i powodujące refleksję "aha, też się tak kiedyś czułem", montaż scen jest to szybki, to powolny, a sceny dziejące się na stuprocentowej ziemi spotykają te, które dzieją się w stuprocentowym niebie albo w czyjejś głowie. Przy czym całe