"Wszyscy moi synowie" w reż. Wawrzyńca Kostrzewskiego w Teatrze Dramatycznym - Scenie na Woli w Warszawie. Pisze Marzena Dobosz na blogu teatrugłodna.blogspot.com.
Wawrzyniec Kostrzewski przypomniał sztukę Arthura Millera, która święciła tryumfy w latach powojennych, a ostatnio gościła na naszych scenach ponad czterdzieści lat temu. W odświeżającym przekładzie Jacka Poniedziałka i we współczesnym ujęciu Kostrzewskiego "Wszyscy moi synowie" to przede wszystkim tragedia rodzinna, wstrząsająca opowieść o odpowiedzialności za los najbliższych - niezależnie od czasu i miejsca. Na scenie usytuowanej pośrodku widowni stoi ciężki drewniany stół, wokół cztery masywne stołki. Nad stołem malowniczo rozpościera się potężny dębowy konar z pożółkłymi liśćmi, z gałęzi zwieszają się delikatne ogrodowe lampiony. Murawa jest usiana spadłymi liśćmi i żołędziami. Pozostałe elementy scenografii - żywopłot, dom, złamaną jabłoń - musimy sobie wyobrazić. Tragedia rodziny Kellerów rozegra się przy tym stole, w ogrodzie. Jest pogodny listopadowy dzień. Ojciec, matka i syn przygotowują się do uczczeni