Po XXXIII Dniach Sztuki Współczesnej w Bialymstoku pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.
Pieśni Stanisława Moniuszki zachęcały do boju, osoby głuche krzyczały do widzów językiem motyli, a Wojciech Pszoniak, jak prawdziwy belfer, zagrał wzorowy monodram. To tylko kilka ze spektakli, które znalazły się w programie 33. Dni Sztuki Współczesnej. Dni zdecydowanie poświęconych różnym odmianom teatru. Założę się, że przynajmniej kilka osób po raz pierwszy zdecydowało się wyruszyć do Uniwersyteckiego Centrum Kultury, żeby zobaczyć przedstawienie "Cezary idzie na wojnę" [na zdjęciu]. Świetna groteska Komuny //Warszawa udowodniła, że tracące myszką pieśni ze śpiewnika domowego Stanisława Moniuszki podane w odpowiednim kontekście mogą stać się zachętą do przywdziania munduru i chwycenia za broń. Zaśpiewane na głosy, nawet podczas robienia gwiazdy, z akompaniamentem granym na prawdziwym pianinie zachwycały przewrotnością. Aktorzy - umiejętnościami i... kondycją. Znakomitą kondycję miał też Wojciech Pszoniak. Jego mistrzowski