Niedawno odbyłam peregrynację do Wrocławia. Szczęśliwym trafem zdarzył mi się wolny wieczór. Przeznaczyłam go na "coś" z nowego repertuaru teatralnego. Na ogromnych planszach ustawionych w centralnych punktach miasta dominował pewien człowiek. Para nie Para, plątało mi się po głowie. Rzeczywiście, Para był to Józef, dyrektor i kierownik artystyczny Teatru Współczesnego im. E. Wiercińskiego. W roli Fizdejki bądź Der Zipfla, naczelnika seansów i czarownika w Witkacym. Ucieszyłam się bardzo tą prapremierą światową "Janulki, córki Fizdejki", bo przecież Wrocław dobrze Witkacym stoi. "Szewców" lepszych od "kalamburowych" nie widziałam, a dra Janusza Deglera, witkacologa znamienitego, znają nie tylko Lechici ale i barbarzyńcy, którzy nawet na drugiej półkuli w końcu upadli do nóg wielkiemu Witkiewiczowi. Przez dłuższy czas "Janulka" była niczem femme fatale dla reżyserów, ale Józef Para nie przeląkł się jej wcale. Pozmieniał tu i ówdzie
Tytuł oryginalny
Z mojego autobussowego notatnika
Źródło:
Materiał nadesłany
ITD nr 47