Dziś w Związku Radzieckim każdy zna Włodzimierza Wysockiego. Zna i chce znać. Bo znać wypada. Znać Wysockiego, obcować z Wysockim, cytować Wysockiego, o Wysockim opowiadać kibicować Wysockiemu... To się dzisiaj opłaca, to nawet daje profity... Wysocki się już nie odezwie, nie sprostuje, nie huknie z estrady, nie wyśmieje... Wysockiego nie ma już od lat ośmiu. Nie ma, a jego każde następne urodziny są coraz bardziej huczne. Pojawiają się książki, których za życia nie mógł się doczekać. Wychodzą płyty w milionach egzemplarzy, zastępując konspiracyjne, zdarte taśmy. Patos zaś "akademii ku czci" zakłóca przejmujący szelest wyjmowanych zza pazuchy dokumentów. Dokumentów zachrypniętych, jak głos Hamleta, pytającego przybyłych na Tagankę przyjaciół; "Być albo nie być". Wysocki odpowiadał zawsze z akcentem na "być". Być na przekór wszystkiemu. Być sobą. I tylko sobą. I iść do przodu. Z głową wyprostowaną. D
Tytuł oryginalny
Z mitem na ty
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski