"Beniowski, król Madagaskaru" Juliusza Słowackiego w reż. Pawła Świątka w Teatrze Imka w Warszawie. Pisze Joanna Kwiatkowska w portalu Teatr dla Was.
To spektakl specyficzny. Nie ma tu typowej fabuły. Mimo tego na scenie dzieje się wiele. Tekst leje się strumieniami, aktorzy zaś są w ciągłym ruchu. Scena kipi od fajerwerków świateł i dźwięków. "Beniowski, król Madagaskaru" w reżyserii Świątka oparty jest na poemacie dygresyjnym Słowackiego. Ci, którzy pamiętają ze szkoły, czym taki poemat jest, być może docenią wysiłki twórców. Utwór jest wierszowany (chwała aktorom za wyuczenie się setek wersów tekstu pisanego heksametrem), ma luźną kompozycję. Narrator ma za zadanie opowiedzieć historię głównego bohatera, ale ma prawo odchodzić od niej i snuć refleksje na tematy poboczne. W "Beniowskim" Świątka narratorem są lemury. Wciela się w nie pięciu aktorów. Wierzgają po scenie, drapią się, ciągną za ogony, kopulują od czasu do czasu i przy okazji recytują poemat. Pomysł młodego reżysera, żeby to lemurom powierzyć rolę podmiotów narracji niewątpliwie zasługuje na uwagę. Zak�