Nie ukrywam podziwu dla redaktorów zespołu literackiego poznańskiej rozgłośni PR. W mojej "Irenie" często ich słyszę, audycji jest po parę godzin miesięcznie, tematów serwują wiele, więc tłoczno na poznańskiej fali. Różnorodność konwencji, formy, sporo nazwisk twórców, no i wchodzenie na warszawską antenę, wyszukiwanie aktualności, wszystko tworzy całość logiczną, a obfitość serwisów informacyjnych dopełnia krajobrazu życia literackiego. Omówienia, recenzje nowych książek, nie tylko autorów poznańskich, prezentacja Wydawnictwa Poznańskiego, cykl teatru poezji, a w nim niedawno Rimbaud, Wojaczek, Cendrars, na przemian ze słuchowiskami z tekstów Brandstaettera i Stachury, albo pisarze skandynawscy i niemieccy, wszystko to przedstawiane rzetelnie, znalazło zapewne "posłuch". Przyznaję, że nie zaglądałem do czwartej księgi królewskiej proroka Elizeusza, a powołała się na nią Kazimiera Iłłakowiczówna w liś
Tytuł oryginalny
Z księgi królewskiej Elizeusza
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 19