Wskrzeszono dobry obyczaj rotacyjnej gościny teatrów terenowych w Warszawie. W naszych niełatwych warunkach łączności trudno żądać, by stołeczni miłośnicy teatru jeździli masowo z miasta do miasta w pogoni za ciekawszymi premierami. Z drugiej strony, dorywczy cykl takich odwiedzin jest niewątpliwie dobrym bodźcem dla poczynań poszczególnych teatrów pozastołecznych. Na pierwszy ogień tej nowej rundy poszedł Teatr im. Węgierki z Białegostoku. Jest sprawą ewidentnie znaną, że na podstawie jednego przedstawienia w teatrze, którego inne widowiska są nam nieznane, nie można, nie wolno oceniać danego teatru jako całości, ani w przypadku gdy oglądamy przedstawienie nieudane ani, tym bardziej, gdy się ono podoba. Dlatego i ja, pisząc o przedstawieniu "Wesela", przywiezionym przez teatr białostocki, powiem o tym co zobaczyłem, unikając wniosków ogólnych, które mogłyby być niewczesne i mylne. A więc "Wesele". Po 80-ciu latach nieprzerwanych triumfów
Tytuł oryginalny
Z Krakowa i z Monachium
Źródło:
Materiał nadesłany
Perspektywy nr 14