Adaptacja "Wielkiego Gatsby'ego" to miłość i pieniądze w jednym obiegu. Jeśli ktoś zachwycił się kiedyś filmem "Wielki Gatsby" z przystojniakiem Robertem Redfordem, niech lepiej nie idzie na spektakl Michała Zadary... Albo nie - niech idzie koniecznie, by zobaczyć, jak różnie można odczytać bestsellerową powieść Francisa Scotta Fitzgeralda. Michał Zadara nie ukrywa, że filmowe adaptacje "Wielkiego Gatsby`ego" nie podobają mu się. Porażki upatruje w wydobyciu z powieści Fitzgeralda na plan pierwszy wątku romansowego. Tymczasem on, w rozmowie z Łukaszem Korczakiem, dowodzi, że wprawdzie książka "opowiada historię pewnej miłości, ale robi to w sposób bardzo przewrotny, osadzając tę miłość w relacjach ekonomicznych". Na takie dictum trudno uciec od skojarzenia z zarzutem posługiwania się "językiem produktu krajowego brutto", jaki postawiono Zadarze i innym współtwórcom niedawno podpisanego Paktu dla Kultury. I choć reżyser w wywiad
Tytuł oryginalny
Z języ(cz)kiem PKB?
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Bydgoski nr 128