Z góry. Właśnie z tej niecodziennej w teatrze perspektywy oglądamy scenę. Reżyser Paweł Miśkiewicz usadził widzów krakowskiego Teatru Miniatura (małej sceny Teatru im. Słowackiego) z czterech stron czegoś w rodzaju ogromnego dołu: w nim, jakieś trzy metry poniżej naszych nóg, znalazł się świat spektaklu. Czyli rozpaczliwie biedny pokój, raczej nora do mieszkania, przedstawiana realistycznie, bez jakichkolwiek teatralnych upiększeń. W realistycznym też, wręcz naturalistycznym stylu, dosłownie, z całą obrzydliwością życia bez osłonek, poprowadzona została opowieść o oszalałej kobiecie - i mężczyźnie kiedyś z nią związanym, dziś pozornie odległym, ale wciąż nie potrafiącym wyszamotać się z psychologicznych więzów. Skleiła ich na zawsze nie do końca jasna tajemnica z przeszłości: zbrodnia, a może tylko tchórzostwo? Teatr bardzo starannie i pieczołowicie odniósł się do sztuki młodego krakowskiego dramatopisarza Rafała Maciąga
Tytuł oryginalny
Z góry
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 15