- Kiedy myślałem, że do końca życia będę kojarzony z Ferdynandem Kiepskim, zadzwonił do mnie nikomu podówczas nieznany Patryk Vega i zaproponował rolę w "Pitbullu". Przejście od Gebelsa do Ferdka było czymś fantastycznym. Wchodziłem w inny świat, którego po miesiącu też miałem dość. Nie ma ucieczki z gęby jak w inną gębę - mówi ANDRZEJ GRABOWSKI.
Z Andrzejem Grabowskim , aktorem rozmawia Robert Taborski W pewnym serialu, którego spora część Polaków nie docenia, a jeszcze większa - nie rozumie, ważną rolę gra portret przodka Czym parał się pana ojciec? - Studiował na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, na kierunku kształcącym korpus dyplomatyczny. Nie zdążył obronić pracy magisterskiej, bo wybuchła wojna, a po wojnie historia gwałtownie się zmieniła i studia były ojcu psu na budę. Pracował jako kierownik zaopatrzenia w zakładach chemicznych w Alwerni. Daleko pada jabłko od jabłoni? - A skąd! Ojca ciągnęło do sztuki. W czasach licealnych brał udział w spektaklach teatralnych, a na studiach dorabiał, statystując w Teatrze im. Słowackiego. Mówił: "Grałem z Juliuszem Osterwą!". Prawda była taka, że Osterwa grał, a ojciec stał obok. No, ale jednak. Kochał teatr, dużo o nim mówił, organizował spektakle. Pamiętam, że w jednym z nich miałem grać chłopca, któr