- Jako autorka adresująca swoją twórczość do dzieci, w roku 1980 wraz z napisaniem sztuki "Jeden księżyc między dwoma domami" zmieniłam postawę. Przestałam pochylać się nad dzieckiem i rozmawiać z nim z mojej dorosłej perspektywy. Usiadłam na podłodze i popatrzyłam na świat wraz z dziećmi, do których miał dotrzeć mój tekst - z Suzanne Lebeau rozmawia Agata Drwięga w piśmie "Teatr Lalek".
Agata Drwięga: Jaka była Pani droga do dziecięcego odbiorcy? Suzanne Lebeau: Byłam aktorką w trakcie nauki, grałam dla dorosłej publiczności i nie miałam żadnych wątpliwości co do obranej drogi artystycznej. Pewnego razu zagrałam gadatliwą Kolombinę u boku niemego Pierrota w komedii dell'arte dla dzieci. W zdumienie wprawił mnie fakt, że po każdym przedstawieniu najmłodsi widzowie ze mną rozmawiali normalnie, natomiast do Pierrota zwracali się za pomocą gestów... To mnie zaintrygowało i zafascynowało, a w mojej głowie zrodziło mnóstwo pytań. Zwłaszcza jedno zagadnienie nie dawało mi spokoju i sprawiło, że chciałam bliżej poznać młodego odbiorcę, mianowicie: gdzie u dziecka przebiega granica między fikcją a rzeczywistością? Czy zależy to od jego wieku, doświadczenia i środowiska, w jakim się wychowuje? To zdarzenie zdeterminowało moją życiową drogę, stało się niewyczerpanym źródłem pytań zadawanych sobie nieustannie podczas czte