- Nie biorę w kuchni szklanek, które nie istnieją, więc chyba jakichś bardzo widocznych skrzywień zawodowych nie mam. Myślę jednak, że ten zawód uwrażliwił mnie na ruch drugiego człowieka. Łapię się na tym, że z bardzo dużej odległości jestem w stanie poznać, kto idzie - mówi mim IRENEUSZ KROSNY.
Z Ireneuszem Krosnym, najpopularniejszym polskim mimem, rozmawia Jolanta Pierończyk: Jak zareagowali pana rodzice, kiedy w latach 80. w takim mieście jak Tychy oświadczył im pan, że będzie mimem? - Nie ukrywam, że było niezrozumienie dla takiego pomysłu już na etapie mojego zainteresowania pantomimą. Pamiętam jednak, że ojciec powiedział wtedy do mamy, że lepiej jak będę się zajmował tym, niż miałbym okradać kioski. To świadczy o tym, że nie brali zbyt poważnie mojej pasji. Uważali ją za niegroźną i pewnie mieli nadzieję, że mi to minie. Ponoć nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny. Jak pan sądzi, jaki cel do spełnienia w pana życiu miały technikum elektroniczne i teologia na KUL-u? - Teologia to studia humanistyczne. Pomagają człowiekowi wiele zrozumieć, poukładać w głowie, wyrobić własny pogląd na świat. Nie żałuję czasu spędzonego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Natomiast technikum elektroniczne do niczego mi s