Podejrzewam, że dla wielu premiera "Burzy" Szekspira, którą Jerzy Goliński rozpoczął dyrekcję Teatru im. Słowackiego, była ogromnym zaskoczeniem. Doświadczony pedagog, reżyser, aktor i dyrektor przejął we władanie scenę przy placu Św. Ducha w stanie agonalnym. Budynek opleciony rusztowaniami, otoczony płotem, w trakcie generalnego remontu, a zespół - skłócony wewnętrznie, bezradnie szamocący się od lat z kolejnymi dyrektorami. I w tym zrujnowanym fizycznie i artystycznie miejscu, gdzie siłom destrukcji oparła się jeszcze tylko scena, po której stąpali karmazyni i hołysze polskiego teatru, Goliński wyreżyserował dzieło Szekspira uznane za poetycki testament wielkiego dramaturga i jego pożegnanie z teatrem. A więc dziwny wybór i nieoczekiwane wystąpienie. Pożegnanie na początek artystycznej działalności? Goliński-Prospero kreuje Szekspirowski teatr w teatrze, umieszczając widzów na scenie, tyłem do restaurowanej widowni, oddzielonej żelazn�
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój, nr 2372