EN

2.06.1971 Wersja do druku

Z chłopa król...

OGLĄDAŁAM "Króla Mięsopu­sta" na normalnym przedsta­wieniu, to znaczy nie na pre­mierze prasowej. I już na wstę­pie chciałabym zauważyć: reak­cja widowni była taka, jaką teatr tylko może sobie wymarzyć. Idziemy do teatru, bardzo się spieszymy na tę godz. 19.30, wpadamy nieraz tuż przed trzecim dzwonkiem. Zasia­damy na widowni, będąc jeszcze w swoim świecie - w świecie własnych spraw, codziennych trosk - naraz ten drugi świat, wyczarowany przez teatr, zaczyna nas wciągać, wciąga coraz bardziej, tak że o własnym za­pominamy. Na "Królu Mięsopuście" w procesie teatralnego oddziaływania jeszcze jedno stadium daje się zauwa­żyć po stronie widzów: stadium za­skoczenia. Ludzie przyszli się bawić. Śmiech pusty, z którym tu i ówdzie ktoś jak­by awansem wyskoczy, przygasa, wreszcie cichnie. Koniec pierwszego aktu nazwałabym krytycznym mo­mentem sztuki. Jeszcze nie wszystko jest jasne, jeszcze ludzie pytają, co ta sztuka w ogóle znaczy. Ale w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Wieczorny nr 130

Autor:

Irena Ochnio

Data:

02.06.1971

Realizacje repertuarowe