EN

11.09.2018 Wersja do druku

Z bytomskiego familoka na sceny Nowego Jorku

Bilet na spektakl "Kabaret" w reżyserii Sama Mendesa kupiła za pieniądze wygrane w bilard. Miała wówczas 17 lat i nigdy wcześniej nie była w teatrze. Dziś jest jednym z najbardziej rozchwytywanych nazwisk amerykańskiego teatru - pisze Mateusz Witkowski w portalu Gazeta.pl.

Imię: Martyna, nazwisko: Majok, wiek: 33 lata, zawód: dramatopisarka, osiągnięcia: Nagroda Pulitzera 2018. Zanim to się jednak stanie, gdzieś w odległej Europie dochodzi do wielkiej katastrofy. W 1986 roku wybucha reaktor elektrowni atomowej w Czarnobylu. Martyna ma wówczas kilkanaście miesięcy. Wraz z mamą mieszka w bytomskim familoku przy ulicy Wyspiańskiego. Nie zna swojego ojca. Dziadek, artysta plastyk, specjalnie dla niej maluje na ścianach dziecięcego pokoju postaci z bajek. Dziewczynka zaczyna mieć problemy zdrowotne. W wieku dwóch lat wypadają jej niedawno wyrosłe mleczne zęby. Gdy dorośnie, będzie mówić, że to wina szkodliwego promieniowania po czarnobylskiej katastrofie. Ta opowieść, która brzmi jak wstęp do postapokaliptycznego horroru, okaże się początkiem fenomenalnej kariery. Stos kartek zamiast dwóch stron Pogarszające się zdrowie córki oraz brak perspektyw zawodowych sprawiają, że mama pięcioletniej już Martyny postanawia opu�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

''Gdy usłyszałam o Pulitzerze, myślałam, że to żart''. Martyna Majok z bytomskiego familoka trafiła na sceny Nowego Jorku

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta.pl

Autor:

Mateusz Witkowski*

Data:

11.09.2018

Wątki tematyczne