Tytuł tej książki - wywiadu z Olgierdem Łukaszewiczem jest mylący: "Seksmisja i inne moje misje". Nawiązanie do głośnego filmu to jedynie pretekst, to spotkanie z jednym najbardziej kolorowych polskich aktorów - pisze Stanisław Tomaszewski w Trybunie.
Piszę "kolorowych", bo tak właśnie sam siebie Olgierd Łukaszewicz określa, dystansując od takich określeń jak "wybitny aktor", "mistrz", "niedościgniony artysta" itp., itd. Łukaszewicz woli "kolorowego", a więc takiego, który nie da się zamknąć w jednej formule i odłożyć na półkę jak eksponat, albo umieścić w gablotce. Chociaż... w paru miejscach w takich "gablotkach" się znalazł, właśnie jako Albercik z "Seksmisji" Juliusza Machulskiego w kopalni soli w Wieliczce, gdzie ten przesławny film nagrywano, a dzisiaj dla uczczenia tego faktu urządzono pamiątkową wystawę. Albo też w Mińsku Mazowieckim, gdzie upamiętniono niegdysiejsze zdjęcia do niezapomnianego filmu Andrzeja Wajdy ("Brzezina"). Tylko arcydziełom śląskim Kazimierza Kutza zabrakło trochę szczęścia i nie sprawiono jeszcze wystawy, ale może lepiej byłoby, gdyby "zrewitalizowano" kopię tych filmów - "Soli ziemi czarnej" i "Perły w koronie", których digitalizacja uchroniłaby je pr