- Konserwatyzm polega na szacunku do tradycji. Oczywiście, trzeba ciągle coś zmieniać. Ja wcale nie kokietuję tym konserwatyzmem. Jestem otwarty na to, co dzieje się dookoła, bo należy z tego korzystać. Ale odpowiedzialność nakazuje widzieć to, co było - mówi ANDRZEJ STRZELECKI, rektor Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.
ANDRZEJ STRZELECKI mówi o swoim konserwatyzmie, popularności po serialu, sporcie i telewizji. Gra Pan na scenie i reżyseruje, zajmuje się pracą dydaktyczną. Obecnie jest Pan rektorem Akademii Teatralnej w Warszawie. Był Pan współzałożycielem kabaretu "Kur" i teatru Rampa, prowadził programy telewizyjne, pisał do czasopism, wydał Pan książkę. Przypomina to wszechstronność ludzi renesansu. Która z tych życiowych ról daje Panu najwięcej satysfakcji? - Gdybym chciał być złośliwy, to przytoczyłbym słowa Staszka Tyma: "Prawdziwy polski człowiek renesansu nic nie umie w żadnej dziedzinie". Największą satysfakcję daje mi sama możliwość zmian. Taki komfort jest niezwykle istotny. Bardzo cenię sobie tę możliwość odmiany w tym, co robię. To akceptacja widowni i środowiska pozwala mi podejmować ciągle nowe wyzwania. Poza tym staram się wychodzić naprzeciw wymaganiom współczesnego świata. Poruszam się w tym świecie i muszę szukać