Wieść o zamiarze pokazania choćby wybranych i zmienionych fragmentów książki Josepha Hellera "Paragraf 22" wzbudziła we mnie zainteresowanie i poważne obawy. Zainteresowanie - bo książka Hellera jest dla mnie pewnego rodzaju literackim wzorcem. Natomiast obawy brały się stąd, że zamiar taki nie udał się dotychczas nikomu. Był już amerykański film i parę przedstawień teatralnych, ale wszystkie te próby grzęzły w nieporadności, uproszczeniu i niemożności ogarnięcia czegoś tak bogatego jak książka Hellera. Kolejna tego rodzaju próba w Teatrze Polskim padła i pewnie się już nie podniesie. "Yo-Yo" Marka Piwowskiego to po prostu zła adaptacja, czy też może ekstrakt z Hellera. Myślę, że osąd ten pozostaje niestety prawdziwy bez względu na to, czy ktoś książkę Hellera czytał, czy też nie. Nie wydaje mi się też, by spektakl w Teatrze Polskim można było oceniać w zupełnej izolacji od jego literackiego źródła, skor
Tytuł oryginalny
Yo-Yo bez paragrafu i celu
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 51