KIEDY się zastanawiam, gdzie jeszcze chciałbym mieszkać, gdybym miał opuścić Warszawę, to najpierw myślę o rodzinnym Poznaniu, ale zaraz potem o Wrocławiu. Nie tylko dlatego, że dzięki swej zabudowie, a później rozbudowie, posiada zarazem charakter miasta zabytkowego i nowoczesnej metropolii o szerokim oddechu. Hm!... Pamiętam, jak gwałtownie przed kilku laty natarłem na prezydenta Wrocławia za zgodę na zburzenie czcigodnie starożytnych Młynów św. Klary. Teraz mi tych Młynów dalej żal, ale mniejszy, gdy widzę, jakiej paradnej ustąpiły magistrali z rozmachem przecinającej miasto w poprzek. Jeżeli jeszcze obudowana zostanie równie udaną architekturą współczesną! Nie to jednak stanowi o wielkiej atrakcyjności Wrocławia, lecz raczej jego energia kulturalna, promieniująca stamtąd przede wszystkim od murów Ossolineum. Jakże błogosławiona w skutkach była decyzja o przeniesieniu ze Lwowa, Narodowego Zakładu im. Ossol
Tytuł oryginalny
Wzruszenia melancholijne (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 24