Rok Wyspiańskiego trwa. Coraz nowy teatr sięga po sztuki poety polskiego "Akropolis" wstępuje w magiczny znak romantycznego i antyromantycznego wizjonera. "Wyzwolenie" zajmuje wśród nich miejsce najpierwsze. Po Krakowie i Katowicach dostępuje go obecnie Warszawa. Tym razem wrócił do "Wyzwolenia" WILAM HORZYCA, stary wyspiańczyk, za pan brat z problemami tego teatru. Znowu więc mamy możność zobaczenia "narodowej sceny", na której Prospero wieszczem się już czując, przeszedł pewną stopą od progów autentycznej chaty bronowickiej na pokoje recepcyjne szefów partii, książąt kościoła, prezesów akademii... Ale że to wszystko było nadal "lalki, szopka, podłe maski, farbowany fałsz, obrazki", na teren akcji przeznaczył scenę teatru, sedno fikcji, wcielenie ery, uosobienie udawania - jedynie właściwe tło dla gryzącego gniewu autora, dla polskiej komedii dell'arte. Dwa są pytania, na które odpowiedź decyduje o wartości scenicznej współcześnie granego
Tytuł oryginalny
"Wyzwolenie" w Warszawie
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 63