ZACZYNAM od tego co dodatnie. Grane było doskonale. Konrad, którego zewnętrzne warunki - rzecz niemałej wagi - bardzo dobrze nadają się do tej roli, potrafił się w nią wżyć i odtworzył ją wybornie od pierwszej chwili, a w drugim akcie (scena z maskami) wręcz pierwszorzędnie. W trzecim akcie był nieco słabszy. Co do tego, że Muza w interpretacji Malickiej będzie świetna, nie miało się oczywiście z góry żadnych wątpliwości (ach, tylko ten strój!...) Spośród ról drugorzędnych wybił się na pierwsze miejsce obok dwojga protagonistów Starzec, a następnie Stary Aktor (ten sam odtwórca). Wszystkie jednak role odtworzone były bez zarzutu, a pamięciowe ich opanowanie wzorowe. Najtrudniejsza bodaj z całego utworu scena z maskami pokonana została zwycięsko. Zasługa w tym wszystkim oczywiście nie tylko aktorów, ale i reżyserii. Wwożono w tę całość ogromnie wiele wysiłku i głębokiego zrozumienia rzeczy; widniało to na każdym kroku. A jednak...
Tytuł oryginalny
"Wyzwolenie" w Krakowie
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 5