NA niemal pozbawionej dekoracji scenie pojawia się przed widzem grupa ludzi uformowanych w symboliczną procesję. Jeden z nich trzyma nad głową chorągiew kościelną z Częstochowską, drugi przewiązany jest grubymi kulami gigantycznego różańca, trzeci prezentuje resztki stroju szlacheckiego, czwarty dźwiga pęk kos, kolejny odwija się z długachnego, mocno zbrukanego pasa słuckiego. Idą powoli, potykając się o swoje brzemiona, uwikłani w swoje rekwizyty, ściśle połączeni ze sobą w całość niewidocznymi wstęgami chorągwi, kulami różańca, jakimiś strzępami. Niezbyt głośno lecz nieustannie - i tak będzie dokońca przedstawienia - śpiewają na melodię "Boże coś Polskę" jakieś pasyjno-misteryjne mruczando, w którym czasem niebywale jasnym i wysokim tonem wybije się głos kobiecy (Wróżka). W środku grupy - ubrany symbolicznie na "przekrój polskiego społeczeństwa" - człowiek z krzyżem. Tuż obok niego młody chłopak o nagim torsie. Od począ
Tytuł oryginalny
"Wyzwolenie" w Kaliszu
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 71