W inscenizacji "Wyzwolenia" przedstawionej przez Jana Błeszyńskiego w Teatrze Śląskim w Katowicach trudnych treści się nie omija, ani się ich nie łagodzi, rzecz ciekawa jednak, że gdy się ten spektakl ogląda, o wielu komplikacjach utworu, konstrukcyjnych przede wszystkim, można zapomnieć. Namalowany jednym kolorem, prawie bez dekoracji, za to bogato ilustrowany muzyką organową wykonywaną przez Józefa Skrzeka - posiada on urodę rzadką i niebanalną. Mimo to o artystycznej prostocie, bardziej niż ciągoty artystowskie, zadecydowała - jak myślę - lektura dramatu. To, co jest publicystyką, co odsyła do określonych historycznie doświadczeń społecznych, schodzi na plan dalszy, ustępując miejsca projekcji marzenia o problematyce moralnej i ludzkiej, która nie byłaby skażona piętnem polskich zahamowań i polskich cierpień, ani naznaczona już z góry kompleksem polskości. Tak, za Wyspiańskim, rozumie się tu sprawę "wyzwolenia": jako duchową niezależno
Tytuł oryginalny
"Wyzwolenie" na głos, chór i organy
Źródło:
Materiał nadesłany
"Tygodnik Tak i Nie" nr 23