Trzy wielkie krzyże, wierzby płaczące, brama cmentarna. Nastrój grozy potęgują błyskawice, wycie wiatru. Wchodzi Konrad. Ręce ma skute kajdanami: "Idę z daleką, nie wiem z raju czyli z piekła". To wszystko trwa tylko chwilę. Aktor grający rolę Konrada skończył swój występ, kłania się publiczności. Rozlegają się oklaski. Spektakl skończony. Maszyniści wynoszą dekoracje. Scena pustoszeje. Rekwizytor zdejmuje Konradowi kajdany. I właśnie teraz zaczyna się prawdziwy spektakl - "Wyzwolenie" Wyspiańskiego. Ta ekspozycja, która wyprowadza postać Konrada bezpośrednio z utworu Mickiewicza, pozwala od razu widzowi zorientować się, że zawarta w utworze Wyspiańskiego wielka dyskusja "o Polsce", próba "pokazania narodu" to jednocześnie bunt przeciwko formie teatru romantycznego. Wyspiański każe Konradowi szukać nowych treści scenicznych, chce innej improwizacji, współczesnej. Scena więc znów zapełnia się aktorami, którzy w
Źródło:
Materiał nadesłany
Filipinka nr 25