W epoce rozbuchanego, pełnego pretensji do świata, Boga i nas, mężczyzn, "wyuzdanego" feminizmu, ciekawą propozycją, starającą się wielowątkowo ukazać nam tę nieco ulepszoną, sklonowaną z żebra Adama, wersję nieudanego dzieła szóstego dnia stworzenia, jest spektakl pań tworzących teatralną grupę "Chórraa" - pisze Zbigniew Radosław Szymański w Gazecie Świętojańskiej.
Kobieta, czy może szerzej - kobiecość, bywa tematem dzieł sztuki nader często, od czasów prehistorycznych, kiedy to na ścianach groty Lascaux ówczesny Michał Anioł kreślił głębokimi rytami wizerunek owego przerażającego monstrum, kobiety bogini, matki, modliszki sprowadzającej nas samców do roli uprzedmiotowionego fallusa. Magdalena Kajtoch, autorka scenariusza do tego niekonwencjonalnego, nawiązującego częściowo do teatru antycznego a częściowo do ulicznych, genderowych performansów, podeszła do zadania (przyznaję niełatwego, bo wielu już twórców połamało sobie pióra próbując zgłębić temat nieokiełznanej kobiecości), niezwykle rzetelnie, bez megalomanii, taniej ckliwości, czy też kobiecej egzaltacji. I być może to jest jedyny sposób nawiązania z nami, mężczyznami, prawdziwego, równoprawnego dialogu(równoprawnego dla nas, płci mniej udanej) o naszym miejscu w świecie i tym niełatwym, męsko-damskim układzie. Piszę, nawiązania dia