Kruchość nieakceptowanego pisarza - pisze w felietonie dla e-teatru Małgorzata Sikorska-Miszczuk
Moja ulubiona amerykańska autorka przytacza w swojej książce o pisaniu sztuk i scenariuszy typową amerykańską historię. Jest to historia o torturach zadawanych aktorom w Ameryce. Była sobie aktorka, nazwijmy ją Czesława. Czesława, nie taka już młoda, ale utalentowana, znana i spłukana, została zaproszona na casting do sztuki. Tak się złożyło, że cały skład aktorski został już wyłoniony, tylko potencjalna rola Czesławy jeszcze się wakatowała. Do walki o rolę oprócz Czesławy stawała jeszcze Stanisława. Niby nic takiego nadzwyczajnego, ale zorganizowano to tak, że zaraz po castingu odbywało się pierwsze czytanie, więc zwyciężczyni zostawała, a przegrana zabierała się do domu. Czesława, z racji swego talentu, dokonań i wieku odmówiła startu. Niestety, agent przypomniał Czesławie, jak bardzo jest spłukana. Czesława, po namyśle (najgorzej jak człowiek zaczyna myśleć!) zdecydowała się i poszła. Pierwsze, co ją spotkało, to kupa znaj