Dziennik z podróży do Opola pisze specjalnie dla e-teatru Małgorzata Sikorska-Miszczuk
Opuściłam rodzinne miasto, wędruję nowymi ścieżkami, wzrok mi się wyostrzył, a słuch usubtelnił. Mieszkam w hotelu. Za oknem zieleni się wielkie drzewo nieznanego mi gatunku. A czemu ja o tym piszę? Bo się dzielę wrażeniem z podróży. Dziennik podróży ma cudowną właściwość, że płynie sobie od impresji do impresji, nikt mu nie narzuca celu narracji, i tak samo jest ze mną. Patrzę i słucham, a co mi w głowie zostanie z wędrówki, to zapisuję. Impresja pierwsza. Jestem w Opolu, idę ulicą, nie spieszy mi się, luz, to nie Warszawa, w głowie nic mi nie gada (Gadający Terminarzyk, który z reguły nadaje online w szarych zwojach, tym razem się wyłączył). Zachodzę do sklepu z wielkim telewizorem na ścianie i widzę Hansa Klossa. A sklep wcale nie z telewizorami, tylko z bluzami i koszulkami, a na sofie siedzi właściciel i Hansa ogląda. Ja niby koszulki uważnie przebieram, ale czuję, jak Hans mnie powoli zniewala. Hans jest teraz w Istambule i w