Ich zdaniem w środowisku teatralnym panuje zblazowanie, a reżyserzy podcinają skrzydła młodym aktorom ciągłym twierdzeniem, że wszystko już było. Zamiast prosić o angaż, założyli teatr w garażu. Co ciekawe, jeśli spektakl się widzom nie spodoba, nie muszą płacić za bilet. Mimo to na widowni nie sposób znaleźć wolne miejsce - O Teatrze Odwróconym Czysta ReForma pisze Marcin Warszawski w Dzienniku Polskim.
Otworzyli teatr w byłym magazynie części samochodowych. Przy Halickiej. Gdy pojawili się tu po raz pierwszy, podłogi były brudne od samochodowego smaru, a ze ścian wystawały stalowe pręty i gwoździe. - Artystą jest się po to, by zapisać się na kartach historii. Trzeba więc ryzykować i próbować pokazać, że ma się coś do powiedzenia - twierdzi Szymon Hieronim Budzyk, dyrektor artystyczny Teatru Odwróconego Czysta ReForma. Dyplom to nie wszystko, bo angaży i tak nie ma Pomysł na założenie własnego teatru pojawił się na trzecim roku studiów aktorskich w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Wówczas troje przyjaciół założyło Stowarzyszenie "Dziwadło". Brakło im jednak odwagi, aby kontynuować inicjatywę. Po ukończeniu PWST ich drogi się rozeszły. Szymon i Karolina dostali angaże w Teatrze Witkacego w Zakopanem. Radek, jak sam mówi, włóczył się po świecie. Po dwóch latach znowu się spotkali. - To jest nasz czas. Musieliś