Po umieszczeniu na blogu ostatniego wpisu, pełnego nadziei na wykorzystanie funduszy europejskich również na cele kulturalne, udałem się na spotkanie samorządowców naszego województwa z przedstawicielami ministerstwa rozwoju regionalnego, którzy przywieźli nam do przedyskutowania skomplikowany projekt partnerstwa w sprawie podziału wyżej wymienionych środków pisze na swoim blogu Marek Weiss.
Zasiadłem tam nie pełen pychy, że moja działka artystyczna daje mi prawo do roszczeń finansowych, ale jako przedstawiciel wielu pokoleń wychowywanych i edukowanych w określonym systemie wartości. Na szczycie potrzeb społecznych lokowaliśmy od zawsze coś, co w skrócie nazwałbym rozwojem duchowym człowieka. Sprawy ducha stawialiśmy zawsze przed sprawami ciała i taki etos wydawał się bezdyskusyjny. Wierzyliśmy zatem, że motorem wszelkiego postępu i dobrobytu jest edukacja i kultura. Wierzyliśmy, że dla istnienia narodu najistotniejsze są właśnie dobra kultury. To z ich zasobów wywodzą się postulaty mobilizujące do współzawodniczenia z innymi narodami, do poszukiwania innowacyjności we wszelkich dziedzinach i troska o następne pokolenia, dla których budujemy wszystko wokół i w planie prywatnym, i społecznym. Wierzyliśmy, że człowiekowi do szczęśliwego i godnego życia potrzebne są przed sytością i stosem gadżetów takie dobra jak wolność i d