Ulubioną zabawą surrealistów było odrealnianie przedmiotów. I tak np. odrealnianiu podlegało żelazko, w które od spodu wbito ostro zakończony hak. Żelazko stawało się więc parodią znanego przedmiotu. Wyzwaniem, rzuconym jego funkcji. Takim właśnie żelazkiem są sztuki Witkacego. Proroka we własnym kraju, który przyszedł za wcześnie, by ktokolwiek mógł go oczekiwać. Dopiero dziś potrafimy ogarnąć jego wyjątkowość w naszej niebogatej literaturze dramatycznej. Krzepiącej częściej serca niż umysły. Jak głos niezmaterializowanego Ojca - Witkacy odzywa się w swych następcach. Twórczych kontynuatorach. Końcowe sceny "Matki" są przecież pierwszym aktem sztuk, napisanych po latach, zapowiedzią, iż ciąg dalszy nastąpi... Reguły gry zaproponowane przez Witkacego z każdym rokiem odpowiadają coraz bardziej naszemu poczuciu humoru. My już na własnej skórze przekonaliśmy się, że tragedia jest niemożliwa, a farsa nas usypia. Pozostaje jedynie
Tytuł oryginalny
Wysysanie matki staruszki
Źródło:
Materiał nadesłany
Szpilki nr 27