"Grimm: czarny śnieg" Anki Herbut w reż. Łukasza Twarkowskiego w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
Zastanawialiście się kiedyś, co kryje się w głowie bohaterów kultowych baśni: księżniczek, rycerzy, macoch i królów? Co by się stało, gdybyśmy pozwolili im opuścić opowieść? Uciec z zaczarowanego domku z piernika przez gazową kuchenkę? Właśnie o tym jest najnowszy spektakl Łukasza Twarkowskiego "Grimm: czarny śnieg". Scena tonie w bieli - to śnieg, a może cukrowa wata? Wokół płoną neonowe ogniska, w kącie złowrogo lśni tajemnicza, czarna chata. Jest i szklana trumna, w sam raz dla uśpionej Królewny. Pięknie oświetlony, minimalistyczny świat przypomina raczej muzeum sztuki współczesnej niż baśniową krainę. Coś tu nie gra. Wróżka nikomu nie pomaga, pocałunek księcia zmienia piękność w staruszkę, nawet nieustraszeni bracia Grimm są zalęknieni. Zgorzkniały i chory Król (Wojciech Ziemiański) czuje się już tylko marionetką, sędziwa Narratorka (Krzesiława Dubiellówna) boi się, że straci pamięć, a Macocha (Halina Rasiakówna