39. Warszawskie Spotkania Teatralne. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Najlepszymi scenarzystami zakończonych właśnie Warszawskich Spotkań Teatralnych byli Juliusz Słowacki oraz Eurypides. Najsłabszą stroną większości prezentowanych w tym roku spektakli był właśnie scenariusz. Ta przypadłość stawała się tym bardziej dotkliwa, że niektóre spektakle dotykały rzeczy ważnych i wartych przemyślenia. Przykładów jest co najmniej kilka, choćby "Popiół i diament - zagadka nieśmiertelności" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk z Legnicy. Pomysł spojrzenia na polską mitologię narodową, na ikony reżyserskie i aktorskie kina, na cenę kompromisów, na jakie może się zgodzić artysta - to wszystko zapowiadało się interesująco. A jednak owe założenia przemykają niemal niezauważalnie, ustępując miejsca grotesce, komedii, czasem wygłupowi. Równie niezbornym spektaklem jest "Lwów nie oddamy" z Rzeszowa, absolutnie zmarnowana szansa na powiedzenie czegoś istotnego na temat relacji polsko-ukraińskich. Banał gonił bana�