Prapremiera "Obywatela M. - historyi" Macieja {#os#7323}Kowalewskiego{/#} obeszła się bez gościa honorowego, Leszka Millera. Nadzieja na obecność premiera uzasadniona była faktem, że stanowił on prototyp postaci polityka przedstawionego w sztuce - jakkolwiek bez ścisłej zgodności z życiorysem oryginału. Autor, którego "Ballada o Zakaczawiu" doczekała się zasłużonej sławy, tym razem napisał utwór w warstwie fabularnej dość stereotypowy, a konstrukcyjnej - amorficzny. Cóż, "Balladę..." oprócz Kowalewskiego wsparli swymi piórami także Krzysztof {#os#7465}Kopka{/#} i Jacek {#os#6175}Głomb{/#}, zarazem reżyser. Tym razem Głomb, rzutki dyrektor legnickiej sceny, ograniczył się do wystawienia "Obywatela M". I poszedł w inscenizacji sprawdzonym tropem: fascynacji surowym pięknem beznadziejnej rzeczywistości PRLu, tyleż minionej, co nadal pokutującej. Pusta przestrzeń i drabina, z której szczytu zacznie z wolna schodzić Anioł Stró�
Tytuł oryginalny
Wystarczy być
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita